sobota, 24 kwietnia 2021

Port Władysławowo.

 W tym sezonie dość często wybieram się do portu morskiego we Władysławowie.

Najpierw za śledziem, a później celem wyprawy stały się flądry.

Kilka wypraw było udanych 😉




wtorek, 13 października 2020

Początki wędkarstwa muchowego.

 Jeszcze kilka lat temu wydawało mi się, że "mucha" jest mega skomplikowaną metodą wędkarstwa.

Od kiedy zacząłem jeździć w Bieszczady, to coraz więcej o tym myślałem, aż w końcu postanowiłam zainwestować w sprzęt.

Po obejrzeniu kilkunastu filmów na YouTube i przeczytaniu kilku artykułów na temat wędkarstwa muchowego, a właściwie metody nimfy udałem się nad pobliską Redę.

Po kilku rzutach już wiedziałem w miarę jak to się robi, a na trzeciej wyprawię złowiłem pierwsze lipienie w życiu.

Chyba się wciągnąłem 😉



poniedziałek, 28 września 2020

Urlop w Bieszczadach.

Od 2 sezonów wraz z moim przyjacielem wyjeżdżam w Bieszczady.

Łączymy wędkarstwo i naszą nową pasję - wędrówki po górskich szlakach.

Tegoroczny urlop na długo pozostanie w mojej pamięci.

Ustanowiłem podczas pobytu swoje dwa rekordy:

                              Boleń -74 cm.


Tęczak - 41 cm


oraz pierwszy raz złowiłem:
Świnkę i Brzanę.



I jak tu nie zakochać się w Bieszczadach ???













piątek, 17 lipca 2020

Żarnowieckie "łopaty".

W tym sezonie nie dysponuję środkiem pływającym więc większość wypraw jest z brzegu.
Generalnie nie bardzo mi to przeszkadza.
Póki biorą leszcze jest dobrze.
Na ostatnim wypadzie udało mi się wypracować leszcza na methode.
Za przynętę robił czerwony robak oraz mała kulka proteinowa o zapachu ananasowym.
Zapraszam do obejrzenia wideorelacji.


poniedziałek, 4 maja 2020

Płaskie na spinning.

Pod koniec kwietnia wybraliśmy się na plażę spróbować łowić flądry na spinning.
Po dwóch wyprawach nie wyglądało to dobrze.
Jednak 1 maja trafiliśmy na tzw. dzień konia.
Flądry żerowały wyśmienicie.
Zachęcam do spróbowania tej techniki połowu storni.




piątek, 3 kwietnia 2020

Post ze strony FB Marcin Kotowski Fishing.


Pstrągami interesuje się już jakiś czas.
Można by powiedzieć, że kilka lat się za nimi uganiam - niestety z różnym skutkiem. Owszem łowię te ryby, ale nigdy nie miałem aż tyle samozaparcia żeby jeździć regularnie i próbować łowić tylko te rybki. Moim łupem padają raczej ryby ledwo wymiarowe, które zawsze wypuszczam.
Był jeden wyjątek ( 8 lat temu - pstrąg tęczowy za którego dostałem brązową odznakę Wiadomości Wędkarskich 😉).
Mieszkam w Gdyni. W okolicy mojego miasta jedyną rzeką, gdzie cokolwiek pływa z płetwą tłuszczową to Reda.
Niestety w tej rzece łatwiej złowić troć niż dorodnego pstrąga. Owszem rybki te w niej występują, ale częściej w górnym jej odcinku. Z kolei tam jeżdżę dość rzadko.
Nie ma tam pstrągów dużych i nie bytują tam w dużych ilościach - przynajmniej ja tak myślę 😉
Kolejną rzeką jest Radunia.
Tam zacząłem jeździć rok temu.
W jej wodach jest zdecydowanie większe pogłowie pstrąga. Sama rzeka jest też mega urokliwa, ale trudna techniczne. Jeździ też tam sporo wędkarzy z Trójmiasta. Trudniej tam być samemu nad wodą.
Póki co na razie jeszcze nic tam konkretnego nie złowiłem. Bywam tam raczej okazyjnie, bo to zdecydowanie dalej od domu.
Tak po krótce - żaden ze mnie specjalista 😃
W tym roku naprawdę się zawziąłem, ale póki co na razie na koncie mam 3 trocie 😉
Mam nadzieję, że wkrótce i mnie porządny pstrąg potokowy się trafi.