W tym roku już po raz piąty z rzędu wzięliśmy udział w zawodach trollingowych odbywających się cyklicznie na wodach Zatoki Gdańskiej.
Jak zwykle impreza odbyła się w Helu.
W tym sezonie wypadła 04-06.04.2019
Niestety od jakiegoś czasu pogodowy pech prześladuje organizatora tych zawodów.
Ta edycja zapowiadała się, że odbędzie się w sztormowych warunkach, a tak naprawdę nie było wiadomo czy w ogóle będziemy pływać.
Prognozy na dni odbywania się rywalizacji pokazywały spory wiatr i falowanie.
Na szczęście mieliśmy farta i odpadł tylko pierwszy dzień mistrzostw.
Pływania nie było, ale powitalny bankiet się odbył 😉
W tym sezonie nasz skiper Piotr jest opływany, ponieważ od jakiegoś czasu robi to komercyjnie -
po cichu z Przemkiem liczyliśmy na wysoką lokatę w tych mistrzostwach.
Szczególnie, że przed zawodami nasz szyper miał super wyniki i duże ryby.
Od początku rywalizacji prześladował Nas jednak pech.
Wypłynęliśmy dopiero o godz. 8, ponieważ zaspaliśmy po udanym bankiecie 😉
Nie byliśmy tym bardzo przejęci, ponieważ godzina wypłynięcia z portu nie ma aż tak wielkiego znaczenia.
Pierwszy łosoś zameldował się bardzo szybko.
Podczas rozstawiania drugiej wędki mojej "burty" zagrał hamulec multiplikatora.
Po krótkim holu mieliśmy go w łodzi.
Nie była to duża sztuka, dlatego postanowiliśmy płynąć dalej. Chcieliśmy znaleźć miejsce, gdzie żerują duże osobniki.
Po sporym czasie dołowiliśmy łososia 104 cm.
Później osobnika który miał tylko 81 cm.
Te dwie sztuki zostały wyholowane w bliskich miejscówkach - postanowiliśmy tam zostać.
Niestety nie mieliśmy już później żadnego brania.
Z trzema rybami wiedzieliśmy, że nie mamy szans na dobrą lokatę. Szczególnie, że inne drużyny miały komplety ryb i szybciej spłynęły do portu.
Po pierwszym dniu rywalizacji uplasowaliśmy się na 22 miejscu.
Wiedzieliśmy, że nie mamy praktycznie szans na pudło w całych mistrzostwach.
Jednak wciąż pozostawała druga kategoria - Największa Ryba TBM 2019.
Trzeciego dnia zawodów wypłynęliśmy o 6:30.
Od samego początku nic się jednak nie działo - wędki milczały.
U innych załóg też było podobnie.
Drużyny, które poprzedniego dnia dobrze połowiły też były bez brań.
Warunki na morzu były bardzo podobne do dnia wcześniejszego. Pogoda praktycznie była taka sama, a jednak łososie nie żerowały.
Morze - jednego dnia daje, a drugiego odbiera!
Dlatego kochamy wędkarstwo. Tu niczego nie można być pewnym!
Gdybyśmy zawsze i wszędzie łowili ryby, szybko stałoby się to rutyną i przestałoby Nas cieszyć.
Po godz. 9 mamy branie. Piotr zaczął holować rybę. Po chwili druga wędka na tej samej windzie też zaczęła drgać. Wziąłem w rękę wędzisko, ale okazało się, że to ryba Piotra weszła w sąsiedni zestaw. Po odplątaniu żyłek - szyper sprawnie dokończył hol ryby.
Po zmierzeniu łososia okazało się, że mierzył 113 cm.
Taka sztuka to nic nadzwyczajnego, ale w pierwszym dniu rywalizacji dominowały mniejsze ryby.
Pomyśleliśmy, że przy lekkim szczęściu możemy liczyć się w klasyfikacji - Największa Ryba.
Do końca rejsu nie mieliśmy już żadnego incydentu z rybami. Inne załogi też nie meldowały w radio o holach.
O 16:15 wpłynęliśmy do portu. U sędziego zmierzyliśmy rybę i okazało się, że przegraliśmy kategorię o 1 cm.
Zwycięska ryba mierzyła 114 cm. Była jeszcze inna ryba 113 cm. My jednak swoją złowiliśmy wcześniej i dzięki temu zajęliśmy II miejsce w kategorii.
Niestety zabrakło nam szczęścia, ponieważ w tej rywalizacji nagradzane było tylko I miejsce.
No cóż. Tym razem było naprawdę blisko.
Czy spotkamy się w Helu za rok? Trudno powiedzieć. Sama impreza stanęła pod znakiem zapytania.
Obecny organizator nie ma już chyba zapału do prowadzenia tego typu imprezy.
Pojawił się też mocny konkurent w Górkach Zachodnich.
Mamy tylko nadzieję, że impreza trollingowa będzie dalej istnieć. A kto ją zorganizuje - nie ma znaczenia!
Jestem dziś po czwartej w tym sezonie wyprawie na Radunie.
Szczęście nadal mi nie dopisuje.
Póki co nie załamuje się, ponieważ u innych wędkarzy też nie jest kolorowo.
Jedno trzeba przyznać.
Są miejsca gdzie rzeczka ma swój urok.
Zapraszam w imieniu swoim i SSR ŻARNOWIEC na akcję sprzątania brzegów i okolic jeziora. Liczymy na pomoc szczególnie wędkarzy, którzy łowią w okolicy larsenów.
Prosimy o wsparcie.
Po akcji zapraszamy na ognisko i kiełbaski.
Szczegóły w linku poniżej.
Mimo beznadziejnej aury pogodowej całkiem sporo osób pojawiło się dziś w Rutkach na zawodach spiningowych organizowanych przez koło PZW Gryf z Żukowa.
Mimo tego kilka pstrągów zostało złowionych przez startujących. Nie było tego dużo.
Największa ryba liczyła 39 cm.
Mnie od samego początku prześladował pech.
Rano, podczas dojazdu do rzeki kolega utknął autem w błocie i nie chciałem go samego zostawić z problemem.
Na szczęście udało się mu załatwić ciągnik i po 1,5 godz. w końcu zaczęliśmy łowić.
Później źle wytypowałem miejsce.
Tam gdzie łowiłem woda miała kolor kawy z mlekiem.
Nieznajomość wody zdecydowanie nie pomoga.
Ogólnie mimo pecha jestem zadowolony.
Chłopaki z Żukowa jak zwykle stanęli organizacyjnie na wysokości zadania.
Poznałem nowe miejscówki na Raduni i spotkałem fajnych ludzi.
Czego chcieć więcej?
Po kilku miesięcznej przerwie nasz Team w końcu wypłynął wspólnie w morze.
Do portu wróciliśmy z 4 łososiami, łącznie złowiliśmy 5 ryb.
Najmniejsza sztuka wróciła do wody.
Pierwszego łososia ok. godz. 10 wyholował Przemek.
Mieliśmy podwójne branie, ale niestety jedna rybka nam zeszła.
Na szczęście tę większą udało się podebrać.
Po kilku godzinach przerwy, znów łososie zameldowaly się na naszych zestawach.
Tym razem mieliśmy potrójne branie.
Szczęście nam dopisało i
wszystkie ryby udało się wyholować.
Po godz. 15 postanowiliśmy zakończyć połowy, ponieważ byliśmy dość daleko od Helu.
Podczas zwijania jednego z zestawów okazało się, że na jednej wędce też był łosoś - właściwie łososiek.
Darowaliśmy mu wolność.
Szkoda zabierać malucha kiedy ma się 4 większe ryby.
Był to zdecydowanie udany dzień spędzony na morzu.
Zapraszamy na wyprawy !!!