Sytuacja się odwróciła - w końcu 😉
Wczoraj z rana wyruszyłem nad Redę.
Nie byłem do końca przekonany, ponieważ lało jak cholera i do tego mocno hulał wiatr.
Przekonałem jednak sam siebie i z oporem dotarłem nad wodę
Po 1,5 godzinnym czesaniu wody w końcu poczułem 💪 na wędce.
Po dobrej walce podebrałem srebrną księżniczkę.
Poczułem wielką ulgę, ponieważ już myślałem, że Reda jest bezrybną rzeczką.
Dziś z samego rana wraz z Przemkiem pojechaliśmy zapolować na srebro.
W nocy mocno wiało, więc szanse na srebrniaki były spore.
Niestety miejscówki, które wybraliśmy były "puste".
Postanowiliśmy jednak jechać dalej - pod tamę.
Po godzinnym czesaniu wody poczułem znajomą moc na wędce.
Tym razem też "wyjechała" księżniczka rzeki.
Co ciekawe, w tym samym rozmiarze - 56 cm.
Kolejnego dnia postanowiłem pojechać na odcinek Redy, gdzie nigdy niczego nie złowiłem.
Lubię te miejsca, ale nie miałem tam szczęścia do ryb.
Kiedy dotarłem nad rzekę okazało się, że nikogo nie ma.
Nikt z samego rana nie przeczesał wody - moje szanse wzrosły 😉
Po niecałej godzinie - strzał i wyskoki ryby.
Wiedziałem, że nie będzie duża, ponieważ tylko małe trotki tak się zachowują.
Po krótkim holu wprowadziłem rybkę do podbieraka.
Miarka podała cyfrę - 46 cm.
Mój minimalny wymiar to 55 cm. - do wzięcia!
Trotka wróciła do rzeki.
3 dni, 3 ryby.
Tego sobie nawet nie wyśniłem. Czekałem na to aż 8 lat.
Warto być wytrwałym 😉.